środa, 11 listopada 2015

Skończony Fameg

Hej hej !

   Krzesło jest w końcu skończone. Stoi, i póki co nie służy (!), bo zaczęliśmy całkowitą demolkę pokoju Leny. Uwielbiam to ! Zmiany, zmiany, zmiany! Tylko ten cały syf! Ale damy radę. Musimy kupić nowe łóżko, zmienić biurko itd.
   Do pomalowania krzesła użyłam farby Tikkurila Everal Aqua Semi Matt [40]. Szczerze polecam. Bardzo dobrze się rozprowadza, kryje równie doskonale. Nie mam do niej absolutnie żadnych zarzutów!.





   No, i właśnie... zanim wybrałam interesujący mnie kolor... stałam przed paletą dostępnych kolorów... godzinę! Początkowo myślałam o mocnym odcieniu turkusu. Tak mi się marzyło, później doszłam do niebezpiecznego wniosku, że w sumie każdy kolor jest ładny. No, i wybór padł ostatecznie na ... miętę (?), kolor: H384. Mówiąc prawdę, miałam nadzieję, że kolor jest zdecydowanie intensywniejszy, ale polubiliśmy się już :)


...taki dylemat !

hmm w rzeczywistości wydaje się trochę bardziej miętowe :)




   Kochani widzicie ile miejsca było do tej pory między biurkiem a łóżkiem. Mało! Troszkę za mało. Ale... . Wiem, pojawiają się głosy, że tego typu krzesła dobrze sprawdzają się w jadalni, a nie w pokoju dziecka. Ja nie do końca się z tym zgodzę. Krzesło obrotowe może i posiada przydatną możliwość obracania się wokół własnej osi, ale na tak małej przestrzeni  jest to funkcja całkowicie nie przydatna (wciąż krzesło obijałoby się o łóżko). Fakt, możliwość dostosowywania krzesła do potrzeb dziecka jest bardzo ważna. Z tym, że Lena już sięga statecznie nogami do podłogi, a jej wzrost pozwala na prawidłowe ustawienie ciała podczas pracy przy biurku. Ile musiałaby jeszcze urosnąć, żeby z niego wyrosnąć ?! ooo !



   Z zakupem poduszki na krzesło jeszcze się wstrzymam. Na razie czeka mnie wybór tapety,a nie jest to takie łatwe jak myślałam ;)


Ściskam, i uciekam myć usłane kurzem podłogi. Pa, pa
                                                                                             Marta

sobota, 24 października 2015

Krzesło w końcu w odnowie


Witam Was Kochani!

   Zagadka. Co przypomina Wam zdjęcie poniżej? Brawo! To to, o czym myślisz- malowanie krzesła ;). Czy uwierzycie, że dopiero kończę jego odnawianie. Szok, aż mi wstyd, że tak długo się za to zabierałam. Naklejka na puszcze z farbą wskazuje, że kupiłam ją już w styczniu hehe. Tempo niczego sobie :).
   Wszystko ładnie schnie, i myślę, że jeszcze dziś zostanie skręcone. Nie mogę się już doczekać.











Myślę, że już niebawem zamieszczę zdjęcie krzesła w całej okazałości. P.S. post króciutki, ale lecę ogarnąć hacjendę. Nie ma wyjścia. Ściskam. PA
                                                                                Marta


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Kącik dla dziecka w pokoju rodziców

Witajcie po baaardzo długiej przerwie!

   Nie chce się tłumaczyć, wyjaśniać dlaczego na tak długo zniknęłam z blogosfery. Całkowicie podkreślam!!! Po prostu nie ogarnęłam na jakiś czas rzeczywistości. To tak pokrótce.

   Nela skończyła już roczek. Jej łóżeczko nadal znajduje się w naszej sypialni,i będzie tak przez dłuższy czas. W planach ma zająć pokój chłopców,ale na to musimy jeszcze poczekać. 

   Przyjęcie urodzinowe z okazji ukończenia przez najmłodszą pierwszego roku życia nie było nazbyt wystawne, ale na pewno rodzinne. I to się zawsze (bynajmniej u mnie) liczy najbardziej. Uwierzcie mi, że przygotowania do samego przyjęcia zaczęłam dzień wcześniej (!). Usiadłam i doszło do mnie, że nie jestem w ogóle przygotowana na tą okoliczność. Myślę sobie... "nie panikuj kobieto, przecież to nie jest najważniejsze"...a zaraz potem, "ale jak to tak, na urodziny każdego dzieciaczka przygotowywaliśmy się z całych sił, a tu co...tak nie może być". I takie tam. I doszłam do takiej refleksji-chęci są, sił co prawda mało,ale jeszcze dygam... trzeba coś zrobić. No, ale przecież nic nie kupiłam! Dobra- wykorzystamy to, co mamy. Przyszło mi na myśl, że nad stołem urodzinowym przeciągnę  sznurek na którym zawieszę pastelowe chmurki z których będzie padał kolorowy deszcz. Ot pomysł! Starsza córka pyta się "mamo,ale dlaczego chmurki" (w domyśle "o co ci chodzi?"). Moja odpowiedź była taka: "wiesz córciu...hmm...u każdego w życiu pada czasami deszcz (taka metafora, ale zrozumiała o co mi chodzi)...tak już jest, a ja Neli życzę żeby padał Jej taki kolorowy, pełen energii deszczyk". Zdziwiony wyraz twarzy Leny nie do opisania. Powiedziała tylko- "ładny mi deszczyk, ja bym nie chciała, żeby padały na mnie takie krople" :). Dziecięca logika wygrała. Nie pochwaliła moich niedociągnięć wynikających z robienia ów chmurek późną nocą- "mamo widziałaś kiedyś, żeby deszcz tak krzywo padał?". Co ja poradzę na to, że jakoś żyłka mi się powyginała, a na nic innego nie miałam już czasu.

   Po urodzinach ostały się tylko dwie chmurki...yeah. Z resztą dzieciaczki się rozprawiły.Pomyślałam, że zawieszę je nad łóżeczkiem Neli.W skąpanym w szarościach pokoju, Jej kącik jest od razu zauważalny.




















   Wierzcie lub nie, ale gdy staje nad łóżeczkiem malutkiej, to czuje się jakbym była w innym pomieszczeniu. Już w myślach układam sobie, i nie mogę się doczekać jak będę urządzała przyszły pokój Neli. Tymczasem ściskam Was gorąco, i mam nadzieję, że rychło się "spiszemy" :)

P.S. Chciałam tylko dodać, że na żywo to wszystko wygląda dużo ładniej :).

sobota, 24 stycznia 2015

Safari w pokoju dziecka - fototapeta

Witajcie!

   Zwierzęta w pokoju dziecięcym ... bynajmniej nie chodzi o te prawdziwie oddychające, biegające, ryczące itd. Mam na myśli wszystkie te istoty, które mogą swoją fizjonomią upiększać lub ocieplać konkretne wnętrze. 
  Inspiracji w tym zakresie jest całe mnóstwo. Cokolwiek sobie wymyślimy... znajdziemy to, jak nie, zrobimy to, a jak nie, to możemy zleci wykonanie prawie każdego pomysłu. Żyjemy w tych pięknych czasach, że może ograniczać nas tylko nasza wyobraźnia, no i ... finanse (e tam!).
   Dobrych kilka lat temu zamówiliśmy i przykleiliśmy (co okazuje się nie być takie proste) fototapetę w pokoju córki- IDEALDECOR Animal Safari Zwierzątka 418. Aktualnie jest to pokoik chłopców, który obecnie urządziłabym zupełnie inaczej, ale czekam z niecierpliwością, aż zmienią oni swoje lokum na większe. Wtedy będę miała pole do popisu, póki co fototapeta jest, i bardzo ją lubię, choć mogłoby się wydawać, że jest zupełnie nie w moim stylu.
   Jedno jest pewne, ożywiła ona na tyle pomieszczenie, że nie ma konieczności dodawania akcentów kolorystycznych gdziekolwiek ! :). W wielu pokojach dziecięcych są nawiązania do zwierząt... konie, słonie, żyrafy w różnych formach.  Naklejki ścienne (których wybór jest przeogromny), motyw zwierząt na zasłonach, meblach, pościeli, dywanie, w końcu maskotki, i utrzymane w tej tematyce bajeczki. I tak dalej, i tak dalej. Cały sens w tym, aby nie przesadzić. Po prostu. Wszystko wygląda smacznie, gdy jest estetyczne i zrównoważone. Nie chodzi o wprowadzenie skandynawskiego stylu, ale umiar nikomu jeszcze nie zaszkodził. 
   Wspomniane naklejki ścienne wydają się być idealnym rozwiązaniem. Można je w każdej chwili zlikwidować, ściągnąć, przewiesić w inne miejsce. Decyzja o umieszczeniu fototapety musi być bardziej przemyślana- nie przewiesimy jej ot tak po prostu. Jak dla mnie różnica jest zasadnicza, gdy masz ochotę stworzyć wrażenie głębi, przestrzeni, obrazu, wybierz fototapetę. 
   My skorzystaliśmy z gotowego rozwiązania. Akurat taki jej rozmiar nam pasował. Od początku chciałam na jej tle ustawić stolik i krzesełka. Stworzyć taki kącik do zabawy. Co ważne, zależało mi, żeby fototapeta nie przypominała w stopniu 1:1 sylwetki i wyglądu zwierząt, prawdziwego obrazu safari. Trochę infantylny, dziecinny przekaz w tym wieku nie zaszkodzi.











    Zanim dokonacie konkretnego wyboru skorzystajcie z instrukcji dotyczących klejenia fototapet, których w Internecie jest naprawdę dużo. Takie informacje z pewnością okażą się przydatne nie tylko w momencie samego montażu, ale też wskażą na jakie rzeczy trzeba zwrócić uwagę za nim dokonacie kupna tej czy innej fototapety. 

Pozdrawiam serdecznie,
                                         Marta. 

czwartek, 22 stycznia 2015

Zadanie wyzwanie, czyli Fameg-A 5910

Witajcie!
    Od dłuższego czasu poszukuje krzesła do pokoju L., i nic. Ciężko mi było dokonać konkretnego wyboru. Pomieszczenie malutkie. Zaraz obok biurka stoi łóżko. Nie chciałam w związku z tym krzesła na kółkach, co by nie obijało się co chwilę o łóżko. Dłuższy czas przeszukiwałam zasoby internetu, i ciągle nie mogłam się zdecydować na konkretny model... Aż w końcu szwagier pisze do mnie tak "to jest krzesło (przesyła fotkę), o którym ci mówiłem. Pewnie cię nie zainteresuje". Ja odpisuje na to: "jak nie, jak tak !!!" :). I od tego momentu jestem jego szczęśliwą posiadaczką. Przypuszczam, że jest to produkt, który został stworzony przez firmę Fameg- model A-5910. Nie jestem oczywiście pewna. Tak mi się tylko wydaje. Brak jakichkolwiek oznaczeń nie potwierdza i nie zaprzecza moim przypuszczeniom.
   Dziwię się sama sobie, że ani przez chwilę nie zastanawiałam się, czy zabrać się za renowację tego mebla, czy sobie darować. Fakt, jest w opłakanym stanie. Wydaje mi się, że zdjęcia i tak nie oddają rzeczywistego jego obrazu. Spróbujemy jednak...




  Radomszczański zakład produkcji mebli Fameg ma bardzo bogatą tradycję. W ofercie firmy można znaleźć mnóstwo ciekawych, oryginalnych i ponadczasowych  projektów. Jednocześnie co raz częściej we wnętrzach zauważamy meble, które dostają nowe życie. Tak jest i z krzesłami tej firmy. 
 Pozdrawiam,
                       Marta

wtorek, 13 stycznia 2015

L jak Leonard czyli monogram w ramce

Witajcie!

   Trzy tygodnie temu zostałam po raz pierwszy matką chrzestną. Było to dla mnie niesamowicie ważne wydarzenie. Naprawdę uważam, że jest to bardzo odpowiedzialna rola. Nie sprowadzam jej tylko do uczestnictwa w obrzędzie, ale i w kolejnych ważnych (i nie tylko) dla ochrzczonego dziecka chwilach.
   Chciałam podarować mu coś, co byłoby zrobione specjalnie dla Niego. Wymyśliłam sobie, że w ramce na zdjęcia umieszczę wyklejoną z małych gwiazdek pierwszą literę jego imienia - L jak Leonard.

   Do wykonania monogramu wykorzystałam:
  • głęboką ramkę- 23cm x 23cm (możecie taką dostać w Ikei- Ribba),
  • dwa dziurkacze ozdobne- motyw gwiazda- 1 cm i 1,6 cm,
  • taśmę dwustronnie klejącą o grubości 1 mm (dzięki niej możliwe było stworzenie efektu przestrzennego),
  • 3 arkusze brystolu kartonowego kolorowego,
  • nożyczki,
  • informacje dotyczące dziecka- waga, masa urodzeniowa, data i godzina narodzin
 





      Oczywiście doceniam cierpliwość małżonka ;) Żeby nie było :)




   Nam bardzo podobał się efekt końcowy. Nieskromnie twierdzę, że w rzeczywistości prezent wyglądał jeszcze ładniej :). Tzw. głęboka ramka daje rodzicom możliwość umieszczenia w jej wnętrzu dodatkowego przedmiotu/rzeczy o sentymentalnym znaczeniu np. obrączki, którą zakłada się noworodkom zaraz po urodzeniu na nadgarstku.






   Sklepy internetowe oferują szeroki wybór przedmiotów mających przypominać o różnorodnych faktach z życia człowieka. Z możliwości personalizacji upominków korzysta co raz większa liczba osób. Jednak, gdy lubimy robić coś sami, a przy tym mieć z tego satysfakcje, to do dzieła !!!

Ściskam mocno. Mam nadzieję, że komuś się spodoba.
Pa pa,
          Marta

piątek, 9 stycznia 2015

a może by tak być szczęśliwym

Witajcie!

   Minął już pierwszy tydzień nowego roku. Prawie każdy coś tam sobie postanawia, planuje, i ma nadzieję, że choć niektóre rzeczy zrealizuje. Ja znam już siebie bardzo dobrze, i wiem, ile dam radę z siebie wykrzesać. Wiem także, że doba ma niestety tylko 24 godziny ;(. 
   Ogarnia mnie czasami dziwne uczucie. Jakby je nazwać... nie wiem... niemoc, brak możliwości mimo chęci. To zawsze mnie frustruje. Wydaje mi się wtedy, że wszyscy są lepiej zorganizowani, mają większe możliwości działania...generalnie są piękniejsi, inteligentniejsi, i bardziej bystrzy.
   Ale przecież tak nie jest do końca ;). Nie zapominajmy, że to, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi jest często bardzo blisko nas. I niekiedy jakieś przykre sytuacje nam o tym przypominają.
   Na widocznym miejscu w naszym pokoju dziennym zawiesiłam ramki z napisami: "a może by tak być..." i "SZCZĘŚLIWYM". A po co? Żeby przypominać sobie każdego dnia co jest ważne. Naprawdę ważne. Bo największe szczęście daje... rodzina.
    










   A kiedy z jakichś powodów nie czujemy się szczęśliwy, mimo wszystkich prób przekonania siebie o tym... możemy pozwolić sobie przez pewien czas po prostu BYĆ.




Ściskam,
               Marta.



środa, 7 stycznia 2015

Lampa grzybek /mushroom lamp


Witajcie!

   Odzywam się do Was pierwszy raz w tym roku. Powoli świąteczna aura opada, ale za to pojawia się śnieg. Przynajmniej u nas. Czas wyprzedaży trwa w najlepsze. Co prawda gdzieniegdzie pozostają już tylko mało wartościowe rzeczy, ale zawsze coś tam można wyłapać :). 
   Do wielu aranżacji wnętrz wykorzystuje się lampki-grzybki/muchomorki. Jak zwał, tak zwał. Jak dla mnie są one bardzo urocze. To, co często skutecznie oddala wiele osób od ich kupna, to cena i... brzydki kapelusz grzyba (mówię za siebie;). 
  Niedawno kupiłam lampę firmy HONSEL, model "Nador", kolor szary. Od razu pomyślałam, że spodoba się starszej córci. I tak było. Wydałam na ten zakup całe 9 €. Jakoś tak się trafiło. Na allegro (na dzień dzisiejszy) to koszt ok. 78 zł.








      Dawniej mała L. upatrzyła sobie muchomorka. Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby miał on szary kolor ;). Kilka kropek, i już gotowy! A tak na poważnie, zawsze można je zlikwidować.






Jak Wam się podoba? Hmm ?
Pozdrawiam serdecznie,
                                         Marta.