środa, 24 grudnia 2014

W końcu Święta!

Witajcie Kochani!

   "Cie-szmy się z ma-łych rzeczy..." - jakoś tak lecą słowa popularnej popowej piosenki. Lepiej nie mogłabym ująć tego, czego życzę w te święta nie tylko sobie, i swoim bliskim, ale i Wam. 
   Okazuje się, że ubieranie choinki niezmiennie od lat przynosi mi wiele frajdy. Troje małych pomocników lata w tą i z powrotem wieszającc na świąteczne drzewko co popadnie ;). Kilka ozdób straciło z tego powodów swój żywot, lecz radocha nie do ocenienia. Chociaż to, w tych czasach się zbytnio nie zmieniło. Zawsze uważałam, że najbardziej podobają mi się choinki ubrane w sposób nowoczesny. I właśnie tak je przystrajałam, ale w tym roku postawiłam na... ciepło. Nie zimna, ponadczasowa szaro-biała nowoczesność, ale trochę złota. Dodatkowo postawiłam sobie za cel, żeby gromadzić pojedyncze sztuki różnorakich ozdób. Lubię patrzeć, gdy dzieci chodzą wokół drzewka, i przyglądają się temu, co na nim wisi. Nie jest wtedy ono takie... oczywiste.
   Uciekam szykować się do celebrowania pięknego czasu. Kochani prosto z serca życzę Wam zdrówka, bo ono jest najważniejsze. I cieszmy się z małych rzeczy, bo gdy to będziemy potrafili czynić,będziemy po prostu szczęśliwsi.
  
P.S. Bombka z siedzącym na puchu aniołkiem udało mi się kupić w Realu za 6,45 zł ! Cóż to była za radość. Radość z małej rzeczy właśnie ;)















niedziela, 21 grudnia 2014

Słoikowe lampiony- wersja świąteczna

Witajcie Kochani!


   Przygotowania do świąt wciąż trwają. Lubię ten czas, kiedy mimo całego pośpiechu, panuje w domu (i nie tylko) taka fajna atmosfera. Nie bez powodu po świętach mówi się, że czar prysł. I nagle okazuje się, że trzeba sobie znaleźć nową motywację do działania ;). Ale póki co cieszę się na samą myśl o nadchodzących dniach.
   Chciałam Wam pokazać moją wersję świątecznych "słoikowych lampionów". W zeszłym roku dostaliśmy kilka małych podarunków, nietypowo zapakowanych. Woreczki urzekły mnie całkowicie. Oczywiście nie chciałam ich wyrzucić, jednocześnie nie bardzo mogłam znaleźć dla nich zastosowanie.               
    Wpadłam na pomysł, że może by... włożyć do nich słoik... do słoika świece, i już ! Tak też zrobiłam. Skombinowałam kawałek czerwonej tasiemki, i lampiony gotowe. Uwierzcie mi nadają one wnętrzu ciepły klimat. Jeżeli nie macie tego typu worka, wykorzystajcie jakąkolwiek tkaninę, żeby nie powiedzieć szmatkę, czy ścierkę ;). Możliwości aranżacji nieograniczone.






Pozdrawiam,
                     Marta.

środa, 17 grudnia 2014

Szkło kryształowe!

 Hej, hej!


    Pamiętacie tzw. "kryształy" zajmujące zaszczytne miejsca na długaśnych meblościankach w naszych domach ? No, właśnie, a co dzieje się z waszymi zbiorami, o ile takowe posiadaliście ? Wiem, że w wielu domach wciąż są one ważnym elementem wystroju. Przypuszczam, że w większości przypadków, mówiąc kolokwialnie, po prostu się "ostały" i tkwią na swoich miejscach, w innych obserwuje się postawę "szkoda wyrzucić". Nie, nie wcale się nie śmieję. Rozumiem sentyment, i przywiązanie. Naprawdę.
   Kilka dni temu byłam na zakupach u naszych zachodnich sąsiadów. W jednym z ulubionych sklepów z asortymentem wyposażenia wnętrz, zauważyłam, że mają oni w sprzedaży całą masę "kryształów". Wiele z nich łudząco przypominało mi te, które do niedawna stały w moim rodzinnym domu (pamiętam je dobrze. W końcu co sobotę obowiązkowo trzeba było wycierać z nich kurze. Wrr ;). Nasze zasoby wyniosłam już jakiś czas temu do piwnicy. Nie mogłam ich wyrzucić tak zwyczajnie. Za każdym razem, gdy przechodziłam obok witryny w której stały, zastanawiałam się dlaczego zostały one tak znienawidzone. Żeby było jasne :). Nie są one absolutnie w moim stylu, jeśli tak można powiedzieć, ale jakby się im przyjrzeć dokładniej... to są naprawdę urocze, takie małe dzieła sztuki.
   Przeanalizowałam troszkę, co dzieje się w tej materii na rynku, i muszę przyznać, że tworzonych jest bardzo wiele ciekawych i ... ładnych przedmiotów z wykorzystaniem właśnie szkła kryształowego. Jednocześnie na  różnorakich tablicach ogłoszeń mnożą się oferty sprzedaży "starszych modeli" :). Jej, kto nie miał w domu "kryształowego koszyczka", albo i dwóch- małego i dużego :). Jak byłam malcem bardzo mi się podobały. Po tym jak dostałam poważny ochrzan od mamy za dotykanie tego cuda, przeszło mi (zawsze kojarzyły mi się z bajką "Czerwony Kapturek". Rzecz jasna, ja byłam Kapturkiem, a Babcia czekała. Naładowałam koszyczek, czym tam uznałam za stosowne, i w drogę...Ale tylko raz ;). Więcej wolałam nie ryzykować ;).  
   Postanowiłam zrobić więc mały powrót do przeszłości...Przytargałam kilka sztuk, i stwierdziłam, że w te święta będą nam towarzyszyć :). Przy okazji będzie to dobry przyczynek do wspomnień o czasach, które już minęły.















   Pozdrawiam serdecznie,
                                            Marta.


wtorek, 16 grudnia 2014

Klocki LEGO! Dlaczego muszą być w każdym domu?!

Witam, witam!

   Szał przedświątecznych zakupów trwa. Nie powiem, że i my się mu nie poddaliśmy (jakoś łagodniej niż w latach poprzednich, ale zawsze). O to u nas nie trudno. Czwórka swoich dzieci plus kilkoro pociech  u najbliższej rodziny robi tłum :). Wciąż zastanawiamy się nad tym, co mamy, a co moglibyśmy jeszcze dokupić. Przy czym staramy się nie szaleć. Wszystkie decyzje (z założenia) mają być podejmowane z rozsądkiem ...Generalnie chodzi o to, żeby się dzieciaczkom nie poprzewracało w... główkach.
   W 2009 roku moja najstarsza córka dostała pod choinkę zestaw klocków LEGO DUPLO- DUŻE ZOO W MIEŚCIE 5635. Pamiętam, że kosztował on sporo ponad 300 zł. Miałam jednak już wtedy duży sentyment do zabawy tymi klockami, i bardzo zależało mi, żeby i moja pociecha coś takiego posiadała. Sama, w dzieciństwie spędzałam godziny na układaniu co chwile to nowych rzeczy. Pochłaniało mnie to całkowicie. Aaa, kiedyś LEGO łączyło... pamiętam, krótkie dialogi z kolegami z podwórka "idziemy do ciebie na lego?" :).





   Gdy słyszę LEGO, myślę:

1. fajna zabawa! Po prostu,

2. jakość i wytrzymałość.  Uwierzcie mi, są nie do zdarcia (dla przeciętnego dziecka. Znam jednego małego typka, który i z nimi dałby sobie radę :). Wykonanie super. Mój prywatny, sentymentalny zestaw z wczesnych lat 90' nadal daje radę.Co ważne, kolory poszczególnych elementów nie tracą swej intensywności. Z kolei klocki dzieci, które wykorzystują nie tylko do układania przykładnych domów ;), po których często depczą, którymi rzucają itd.  wciąż wyglądają dobrze (no może są trochę porysowane), 

3. rozwój wyobraźni. Obserwując swoje dzieci, siostrzeńca (który ma pół strychu różnorakich klocków), i przypominając sobie samą siebie zauważam, że podczas układania klocków odcinamy się w pewien sposób od świata, kreujemy nowe rzeczy. Gdy bawimy się z innymi możemy stworzyć coś naprawdę wyjątkowego. Połączenie wyobrażeń, pomysłów co najmniej dwóch osób może dać bardzo ciekawe efekty,

4. rozwój zdolności manualnych. Od razu przed oczami widzę małe układające klocki rączki :),

5. kształtowanie poczucia przestrzeni i trójwymiarowości. Mój 5 letni syn uwielbia układać klocki. W zasadzie tylko LEGO. Inne stoją, i nikt do nich nie zagląda Praktycznie codziennie coś tam sobie tworzy. Córka z kolei rzadko kiedy po nie sięga. I muszę stwierdzić, że syn radzi sobie o wiele lepiej. Buduje co raz bardziej skomplikowane  rzeczy. Podczas, gdy córa bezradnie podgląda brata,

6. możliwości... np. dokupienia nawet pojedynczych elementów, wyboru zestawu zgodnie z zainteresowaniami dziecka. Fakt, oferta jaką proponuje LEGO jest ogromna! Szczerze nie ogarniam tego wszystkiego. Dla mnie Lego ma bardziej tradycyjny wymiar. Hero Factory, Lego Ninjago... dużo tego wszystkiego,

7. wysoka cena. Nie da się ukryć. Zawsze należy zacząć od kupna jakiegoś zestawu podstawowego. Podejście jak najbardziej subiektywne. Którykolwiek z większych zestawów dużo kosztuje. Po otwarciu pudełka, często okazuje się, że samych klocków, w sensie kwadracików, prostokącików z dziurkami jest niewiele. Małe zestawy mogą spowodować u kupujących agresję. No bo za co ja tyle zapłaciłam/łem! Co mogę polecić...czekajcie na promocje. Nie dalej jak kilka dni temu w jednym z marketów kupiłam zestaw Lego Disney Princess Zamek Kopciuszka 41055 za 160,30 zł. Jest to naprawdę przyzwoita cena, dużo niższa niż ta, którą proponują internetowi sprzedawcy.

Moje dzieci wolą póki co bawić się większymi od standardowych klocków, Lego Duplo.

Lego jest ponadczasowe. Tak, to jest dobre określenie. Lubią się nim bawić i dorośli, i dzieci. Rodziny, osoby, które zamierzają mieć więcej niż jedno dziecko, jeżeli mogą sobie na to pozwolić, niech zainwestują od razu w większy zestaw.  Są to jedne z tego typu zabawek, obok drewnianych klocków, które musicie mieć!

Oto kilka zdjęć zrobionych podczas pisania postu. Klocki u nas zawsze w rozsypce :)








                                                                                   
No, nic to! Lecę dalej przygotowywać się do świąt!!! 
Buźka,
           Marta

piątek, 5 grudnia 2014

Co raz bliżej Święta!

Witajcie!

   Co raz bliżej Święta. No właśnie...znowu. Czas ucieka nam przez palce. Dlatego nie oburzam się już na zbyt wczesne celebrowanie przedświątecznego okresu. Myślę sobie, że dobrze jest umilać czas poprzez np. zapalanie lampek, gdy się ściemni, wystawienie kilku (póki co) świątecznych ozdób. A niech będzie! Wszystko, co nie zakrywa nam prawdziwego przesłania jakie niosą za sobą Święta Bożego Narodzenia, wszystko, co nie utrudnia nam skupienia się na naprawdę ważnych rzeczach w okresie Adwentu niech trwa !
 Od kilku dni mamy grudzień, a więc rozpoczęły się i roraty. Przygotowanie lampionu zajęło mężowi trochę czasu :) Dobrze, że "ambitny ktoś" (za co jestem bardzo wdzięczna)  zamieścił w sieci szablon/schemat jego wykonania (patrz majsterkoman.pl/jak-zrobic-lampion-adwentowy-na-roraty-z-papieru/).


 










 
  


   


   Najbardziej lubię, gdy światło padające z lampionu pochodzi ze świecy, a nie żarówki na baterię. Muszę nad tym popracować w przyszłym roku. Szczerze...moja córka po pierwszej mszy roratniej stwierdziła, że "inne dzieci mają ładniejsze lampiony". Wiecie o co chodzi... bardziej kolorowe (praktycznie wszystkie zakupione w przykościelnym sklepiku), świecące milionem kolorów, jednym słowem dyskoteka! Powoli już się oswaja :). W przyszłości będzie tworzyła takie, jakie sobie tylko wymarzy, póki co zmuszona jest na wizję i zdolności manualne (tutaj szału nie ma) rodziców.
 Pozdrawiam Was serdecznie,
                                                  Marta.
                                                                                                             

środa, 3 grudnia 2014

Za co kochamy Ikeę?

 Witam!
    W zeszłym tygodniu miałam niekrytą przyjemność robienia zakupów w Ikei. Osoby (może nie wszystkie, ale ja zdecydowanie tak), które nie mają możliwości odwiedzenia tegoż sklepu częściej niż raz w roku cieszą się ogromnie na samą myśl o przechadzaniu się po wytyczonej sklepowej ścieżce. No właśnie, co takiego jest w samym sklepie, asortymencie... ?
   Przeprowadziłam mały wywiad wśród znajomych, i oto co mi wyszło...kocham Ikeę... :
   1. po prostu... w tym za:

   - atmosferę, która sprzyja "rodzinnym spacerom". Powierzchnia hali jest naprawdę imponująca (Bielany-Wrocław). Mimo tego świat, który tam wykreowano jest przytulny. Wiem, wiem, że zasługą jest specyfika skandynawskiego designu, ale mimo wszystko jest tam bardzo klimatycznie,

   - przygodę. Mało kto się przyzna do tego, że sam spacer po sklepie sprawia wiele frajdy :) Zwłaszcza, gdy odbywamy go w obecności dzieci. Szał! Bieganie pomiędzy starannie urządzonymi atrapami wnętrz to wielka radocha. Nie, żebym pozwalała na to dzieciakom. Nie uważam,że można sklep traktować jak plac zabaw. A poza tym  kto nie lubi zwiedzić małe mieszkanko, pogrzebać troszkę w szufladach ;), po czym uciec dalej udając porządnego obywatela ;),

   - "IKEA DLA RODZINY" - wracając do tematu... w wielu miejscach tego olbrzymiego sklepu ustawione są, zdawałoby się mało interesujące (dla dorosłych) "punkty zabaw dla dzieci". Niekiedy ciężko je od nich odciągnąć, ale dają one rodzicom bezcenną możliwość skupienia uwagi na czymkolwiek dłużej niż 5 s. ;). Poza tym dzieciaczki mogą dotykać ekspozycji, i nie są za to ganione. Jeżeli nie niszczymy, nie brudzimy i  generalnie nie przesadzamy, to nikt nie zwraca nam uwagi. Pociechy mogą same prowadzić małe koszyki, bez obawy, że coś zniszczą. Chyba, że będziemy akurat na dziale, gdzie znajdują się artykuły ze szkła ;). Osobiście kilka razy drżałam, gdy do palety z misternie ustawionymi kieliszkami zbliżała się moja córka,


  2. za ofertę... żeby nie było, nie jestem fanatyczką zapatrzoną w produkty, które proponuje Ikea. Mam bardzo zróżnicowaną opinię, w zależności o której gamie produktów mówimy. Wiele osób przychodzi do niej po różnorakie artykuły wystroju wnętrz lub inne bardziej funkcjonalne przedmioty, a nie po meble. Sama posiadam sporo rzeczy z tegoż sklepu. Generalnie jestem zadowolona, ale...No właśnie istnieje w niektórych przypadkach całkiem sporo "ale". Jednak, kto broni komu kupować gdzie indziej. Oferta innych sklepów jest szeroka, ale i tak na weekend nie można spokojnie po niej przejść. Dodatkowo Ikea proponuje proste, ponadczasowe produkty. Takie, które nie wyjdą z mody za rok czy dwa.

   3. (mój własny punkt) za inspiracje i aranżacje jakie proponują nam architekci Ikei. Zawsze z niecierpliwością czekam na nowy katalog. Nowości, które mają się pojawić budzą we mnie szczere zainteresowanie.
Uwielbiam małe, zaaranżowane od A do Z przestrzenie- nie od dziś cenię ten sklep za pomysły na aranżacje niewielkich metrażowo powierzchni.
     

   Zakupy w Ikei to frajda dla małych i dużych. Nie zawsze wychodzimy z pełnym koszykiem, ale dobrze wiemy, że nawet jedna "upolowana" przez nas rzecz, może skutecznie poprawić humor :).




   Są meble- jest zabawa :). Zabawa w ich składanie- dobry test na cierpliwość ;)


   Szafki trafiły do pokoju córki. Ją jednak najbardziej cieszyła możliwość stworzenia kartonowego domku :).




Praleczka ;)
Kanapa z oparciem + poduszki :)


No nic to uciekam.
Pozdrawiam,
                      Marta