poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Kącik dla dziecka w pokoju rodziców

Witajcie po baaardzo długiej przerwie!

   Nie chce się tłumaczyć, wyjaśniać dlaczego na tak długo zniknęłam z blogosfery. Całkowicie podkreślam!!! Po prostu nie ogarnęłam na jakiś czas rzeczywistości. To tak pokrótce.

   Nela skończyła już roczek. Jej łóżeczko nadal znajduje się w naszej sypialni,i będzie tak przez dłuższy czas. W planach ma zająć pokój chłopców,ale na to musimy jeszcze poczekać. 

   Przyjęcie urodzinowe z okazji ukończenia przez najmłodszą pierwszego roku życia nie było nazbyt wystawne, ale na pewno rodzinne. I to się zawsze (bynajmniej u mnie) liczy najbardziej. Uwierzcie mi, że przygotowania do samego przyjęcia zaczęłam dzień wcześniej (!). Usiadłam i doszło do mnie, że nie jestem w ogóle przygotowana na tą okoliczność. Myślę sobie... "nie panikuj kobieto, przecież to nie jest najważniejsze"...a zaraz potem, "ale jak to tak, na urodziny każdego dzieciaczka przygotowywaliśmy się z całych sił, a tu co...tak nie może być". I takie tam. I doszłam do takiej refleksji-chęci są, sił co prawda mało,ale jeszcze dygam... trzeba coś zrobić. No, ale przecież nic nie kupiłam! Dobra- wykorzystamy to, co mamy. Przyszło mi na myśl, że nad stołem urodzinowym przeciągnę  sznurek na którym zawieszę pastelowe chmurki z których będzie padał kolorowy deszcz. Ot pomysł! Starsza córka pyta się "mamo,ale dlaczego chmurki" (w domyśle "o co ci chodzi?"). Moja odpowiedź była taka: "wiesz córciu...hmm...u każdego w życiu pada czasami deszcz (taka metafora, ale zrozumiała o co mi chodzi)...tak już jest, a ja Neli życzę żeby padał Jej taki kolorowy, pełen energii deszczyk". Zdziwiony wyraz twarzy Leny nie do opisania. Powiedziała tylko- "ładny mi deszczyk, ja bym nie chciała, żeby padały na mnie takie krople" :). Dziecięca logika wygrała. Nie pochwaliła moich niedociągnięć wynikających z robienia ów chmurek późną nocą- "mamo widziałaś kiedyś, żeby deszcz tak krzywo padał?". Co ja poradzę na to, że jakoś żyłka mi się powyginała, a na nic innego nie miałam już czasu.

   Po urodzinach ostały się tylko dwie chmurki...yeah. Z resztą dzieciaczki się rozprawiły.Pomyślałam, że zawieszę je nad łóżeczkiem Neli.W skąpanym w szarościach pokoju, Jej kącik jest od razu zauważalny.




















   Wierzcie lub nie, ale gdy staje nad łóżeczkiem malutkiej, to czuje się jakbym była w innym pomieszczeniu. Już w myślach układam sobie, i nie mogę się doczekać jak będę urządzała przyszły pokój Neli. Tymczasem ściskam Was gorąco, i mam nadzieję, że rychło się "spiszemy" :)

P.S. Chciałam tylko dodać, że na żywo to wszystko wygląda dużo ładniej :).