środa, 3 września 2014

Pamiętniki

Witam!

   My ponownie w szpitalu... Ostatnio w każdej dziedzinie życia mam zaległości, co zrobić... . Otwarcie muszę się przyznać, że "nie wyrabiam". No, ale to wszystko na własne życzenie. Mam wrażenie, że doba, która miałaby 48 godzin byłaby za krótka. Tak wiele się dzieje, że nad mało czym mam kontrole.
    Człowiek "zamknięty" w czterech ścianach jest wręcz zmuszony do refleksji, której poddaje różne aspekty swojego życia. Wciąż coś analizuje, planuje, wspominam. Pobyt w szpitalu oprócz oczywistego celu jakim jest leczenie chorego, ma dla mnie dodatkową zaletę - czas na sporządzenie zapisów (jak to poważnie brzmi ;) w zeszytach (nie) pamiętnikach. Sama nawet nie wiem jak je nazwać. Kiedyś pojawił się w mojej głowie pomysł, aby spisywać informacje dotyczące swojej pociechy. Oprócz uzupełniania (co prawda niesystematycznego ! niestety) tzw. albumów/kronik maluszka każdemu dziecku założyłam zeszyt. Tak zeszyt! Bo nie wyglądają one (a mam ich już cztery) jak typowy pamiętnik. Opisuje w nich (zupełnie subiektywnie) jak widzę swoje dzieci, ich zachowanie, rozwój, wszystko co wydaje mi się ważne, ciekawe lub zabawne. Wpisy nie pojawiają się zbyt często. Data dokonania poprzedniej adnotacji uświadamia mi jak ten czas szybko leci. Poza tym, to wciąż jest tylko zeszyt... nie ma oryginalnej szaty graficznej, różnorodnych zdobień. Zawsze miałam wyobrażenie, że pamiętnik jest "dopieszczony" pod każdym względem. Pierwszy zeszyt zaczęłam prowadzić córce w klinice zaraz po urodzeniu. Byłyśmy z daleka od domu za którym bardzo tęskniłam. Stan Jej zdrowia nie był bardzo poważny, ale już wtedy zrozumiałam co oznacza gdy ktoś mówi "najważniejsze jest zdrowie". Postanowiłam wtedy pisać. Po prostu. Pomagało mi to. Taka forma terapii. Wtedy jeszcze studiowałam. Miałam jakiś nie zapisany zeszyt, który postanowiłam wykorzystać w tym celu. Czasami, gdy wracam do zapisków, aż łza mi się w oku kręci. Niekiedy pojawia się na mojej twarzy zdziwienie, że któreś z nich postępowało tak, czy inaczej. Kiedyś planowałam, że będzie to prezent dla nich na 18 urodziny. Taki trochę nietypowy, frapujący. Ale teraz sama nie wiem czy będę umiała się ich pozbyć, tak zwyczaje je oddać.












   Prawie wszystkie dzieci upodobają sobie jakieś słowa, zwroty. Żałuje bardzo, że nie zapisywałam każdego z nich, bo po pewnym czasie się je po prostu zapomina. Za każdym razem, gdy robię wpis obiecuje sobie, że przy braku czasu na dłuższe przemyślenia i ich notowanie będę interesujące mnie kwestie zapisywać na kartce i wkładać do zeszytu, aby później pamiętać do czego nawiązać. I na obietnicach przeważnie się kończy.


  Jestem ciekawa jakie Wy macie pomysły na upamiętnianie dokonań swoich pociech. Jeżeli ktoś ma ochotę podzielić się swoimi rozwiązaniami czy sugestiami to śmiało ! :)  Kochani, ja uciekam. Obiecuję, odezwę się wkrótce.

Pozdrawiam,
                    Marta


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz