Krzesło jest w końcu skończone. Stoi, i póki co nie służy (!), bo zaczęliśmy całkowitą demolkę pokoju Leny. Uwielbiam to ! Zmiany, zmiany, zmiany! Tylko ten cały syf! Ale damy radę. Musimy kupić nowe łóżko, zmienić biurko itd.
Do pomalowania krzesła użyłam farby Tikkurila Everal Aqua Semi Matt [40]. Szczerze polecam. Bardzo dobrze się rozprowadza, kryje równie doskonale. Nie mam do niej absolutnie żadnych zarzutów!.
No, i właśnie... zanim wybrałam interesujący mnie kolor... stałam przed paletą dostępnych kolorów... godzinę! Początkowo myślałam o mocnym odcieniu turkusu. Tak mi się marzyło, później doszłam do niebezpiecznego wniosku, że w sumie każdy kolor jest ładny. No, i wybór padł ostatecznie na ... miętę (?), kolor: H384. Mówiąc prawdę, miałam nadzieję, że kolor jest zdecydowanie intensywniejszy, ale polubiliśmy się już :)
...taki dylemat ! |
hmm w rzeczywistości wydaje się trochę bardziej miętowe :) |
Kochani widzicie ile miejsca było do tej pory między biurkiem a łóżkiem. Mało! Troszkę za mało. Ale... . Wiem, pojawiają się głosy, że tego typu krzesła dobrze sprawdzają się w jadalni, a nie w pokoju dziecka. Ja nie do końca się z tym zgodzę. Krzesło obrotowe może i posiada przydatną możliwość obracania się wokół własnej osi, ale na tak małej przestrzeni jest to funkcja całkowicie nie przydatna (wciąż krzesło obijałoby się o łóżko). Fakt, możliwość dostosowywania krzesła do potrzeb dziecka jest bardzo ważna. Z tym, że Lena już sięga statecznie nogami do podłogi, a jej wzrost pozwala na prawidłowe ustawienie ciała podczas pracy przy biurku. Ile musiałaby jeszcze urosnąć, żeby z niego wyrosnąć ?! ooo !
Z zakupem poduszki na krzesło jeszcze się wstrzymam. Na razie czeka mnie wybór tapety,a nie jest to takie łatwe jak myślałam ;)
Ściskam, i uciekam myć usłane kurzem podłogi. Pa, pa
Marta